Friday, November 19, 2010

Wystawa Fotografii w Delhi




Fotografia: Rohit Ranjan
Kurator: Asha Ponikiewska

a to link do kilku zdjec z wystawy.

Wednesday, November 17, 2010

Film o Chhau zrobiony przez Unesco

Film o Chhau wyprodukowany przez UNESCO. W filmie mozna zobaczyc min. mojego nauczyciela Chhau. Guru Shashadhar Acharya, to jedyny nauczyciel Seraikella Chhau w Delhi, ktorego rodzina od 4 juz pokolen zajmuje sie tym tancem. Sa rowniez moi koledzy z klasy, oraz wspolpracujacy z moim Guru ji tancerze Mayurbhanj i Purulia Chhau.
O tancu seraikella chhau juz pisalam jakis czas temu a nawet zamiescilam film z pokazu moich uczniow tego tanca, w zwiazku z tym dzis bedzie tylko film i oczywiscie wazna nota:


Chhau zostalo kilka dni temu wpisane na liste swiatowego dziedzictwa kulturowego UNESCO!!!!


Wraz z nim Mudiyettu - forma para-teatralna z Kerali i - Kalbelia - muzyczno-taneczny folklor z Rajasthanu. Na liscie tej znajduje sie juz od lat Kutiyattam - jedyna przetrwala do naszych czasow forma teatru sanskryckiego, ktora pochodzi z Kerali.
Musze przyznac, ze poczulam sie dzis czescia tradycji. To mile, ze taniec ktorym zajmuje sie od 2007 roku zyskal tak wyjatkowy status. Niewiele jest kobiet zajmujacych sie Chhau. Tradycyjnie taniec ten tanczony jest jedynie przez mezczyzn, jestem wiec "rewolucyjna" czescia tradycji... इंक़िलाब ज़िन्दाबाद Inquilaab Zindaabaad!!!! Niech zyje rewolucja!

Film o Chhau:

The Hindu : Arts : Three Indian performing-art forms on UNESCO's intangible heritage list

The Hindu : Arts : Three Indian performing-art forms on UNESCO's intangible heritage list

Monday, November 15, 2010

A mial byc spokojny wieczor...

Dzis wieczorem zawalil sie dom przy mojej ulicy. Na razie byl w budowie. 5 pieter. 20 zabitych, ponad 50 rannych. Tlum gapiow, multum karetek, policja oglaszajaca przez megafony, ze nie ma sie czego bac i mozna spokojnie wracac do domow. Widze to wszystko z okna. Strach polozyc sie spac – a co jesli w nocy to samo stanie sie z moim domem?
Indyjskie mieszkania i domy nie naleza chyba do najtrwalszych. Sciany plesnieja po porze deszczowej, pekaja z goraca po upalach, wszystko jest zlozone i zalozone na „jakos tam bedzie”. Coz z tego, ze tysiace kabli telewizyjnych, elektrycznych, telefonicznych znajduja sie niecaly metr od mojej balkonowej klatki schodowej i lazienki? Coz z tego, ze splesniala mi sciana, a korniki zjadly dolna czesc framugi okna w lazience. Coz z tego? Otoz nic z tego prosze panstwa, jak to mowil kiedys Stalin „ smierc jednej osoby to tragedia, tysiace to tylko statystyka”. Indie maja tylu mieszkancow umierajacych codzien z powodu roznych chorob, glodu, wypadkow itd, ze ktoz chcialby tak na prawde liczyc? Smutna jest taka obojetnosc wobec ludzi, ale chyba czesto widac ja tez w codziennych zachowaniach.
Czesto zdarza mi sie slyszec, ze jestem bardzo „chrzescijanska” bo nadstawiam drugi policzek, przejmuje sie tym co robia inni, albo raczej tym co inni robia innym itd. W hinduizmie nie ma zwyczaju modlenia sie „za kogos”. Wszystko co robimy ma prowadzic do naszego zbawienia. Odprawiamnie pujy, dawanie datkow zebrakom, karmienie biednych. To wszystko ma sprawic, ze wyznawca hinduizmu kiedys tam wreszcie uwolni sie z „kregu zycia i smierci”, nie bedzie sie juz odradzac, a stanie sie jednoscia z Brahmanem – absolutem. To co stanie sie z innymi, to nie nasza sprawa. Nie musimy sie modlic za pokoj na swiecie, za zdrowie innych itd. My martwimy sie tylko o siebie. Chyba jednak zostalam wychowana w innej kulturze.....

A wieczor mial byc tak mily i relaksujacy..... Tanczylam dzis na konferencji organizowanej przez Delhi University. Bylo bardzo milo. To kolejny wystep w ciagu ostatnich 7 dni. Razem 4 programy. Ten dzisiejszy byl chyba najmilszy.

No i sukces – moj dyplom M. Phil jest juz u mnie w domu! 3 lata opoznienia, kto by sie przejmowal.
To tyle na dzis. Przytulam sie do spiacych spokojnie kotow i probuje udawac, ze wcale sie nie boje zasnac.

Monday, November 8, 2010

CIerpliwosc w wielkim miescie....

Indie ucza cierpliwosci. Wierzcie mi... Jest rok 2010, listopad, a ja dzis wlasnie dostalam telefon z sekretariatu mojego kochanego malenkiego wydzialu Modern Indian Languages and Literary Studies "Asha, dzis rano dostalismy twoj dyplom ukonczenia studiow! Mozesz go odebrac w kazdej chwili!". Ci, ktorzy studiuja w Polsce nie wiedza jaka to radosc!!!!!!!!! Studia skonczylam w sierpniu 2007 roku, a na dyplom czekalam ponad 3 lata!!!!!!!!! Mysle wiec, ze moge juz oficjalnie, choc jeszcze bez rzeczonego dyplomu w reku oglosic wszem i wobec, ze mam tytul nie tylko Magistra, ale tez M Phil, a praca "Sanskrit drama and contemporary Indian stage" zostala obroniona z Ist division. Jak juz bede miala dyplom w reku, to chyba az zrobie zdjecie!!!!