Wednesday, January 13, 2010
Twarze Indii...
Ganga Bhabi.......
Czasem zastanawiam sie nad tym czym sa dla mnie Indie, co sprawia, ze wciaz chce tu byc, ze codziennie chce poznawac nowe rzeczy, stawac przeciw nowym wyzwaniom itd.
Jedna z twarzy Indii, ktore bede pamietac jest twarz Gangi Bhabi. Zawsze usmiechnieta, serdeczna, pelna zycia mimo otaczajacej ja biedy. Kiedy pracuje w polu z przewiazana na czole Dupatta wyglada jak kolorowy kwiat wsrod zielonych lisci...
Wlasciwie to nie wiem czemu akurat ona tak bardzo ujmuje mnie swoja osoba. W zasadzie nie ma w niej nic szczegolnego, ale to moze wlasnie o to chodzi, o ta prostote.
Ganga Bhabi mieszka po drugiej stronie doliny, na przeciwko szkoly teatralnej gdzie czasami ucze chhau. Codziennie rano ma do przejscia trase kolo 40 minutowa, (najpierw w dol zbocza, a pozniej wspinaczka na gore) zeby dotrzec do naszej siedziby i zaczac prace na polu. Codziennie chlopcy prosza ja zeby przygotowala dla nich jakies dobre rzeczy i kazde jej przybycie to zapach swierzych paranth, czy innych przysmakow, a ja zawsze czekam na skarby, ktore po kryjomu wyciagnie spod swojego swetra - skradzione z drzewa guavy, orzechy, mango :)
Dom Gangi Bhabi ujmuje mnie bardzo swoja prostota. Na srodku podworza znajduje sie maly oltarzyk, duza wyranda, na ktorej zycie toczy sie przez caly dzien. 2 pieknie pomalowane pokoje, telewizor jako glowny sprzet domowy. Kuchni wlasciwie nie ma, kuchnia to mala gliniana lepianka, a zaraz obok niej znajduje sie pomieszczenie gdzie leza leniwie 2 krowy. (tu mala dygresja, ostatnio z okien metra przygladalam sie z gory slumsom ktore sa niedaleko yamuny i uderzylo mnie bardzo to, ze nawet w slamsach na dachach zrobionych z plastikowych palet znajduja sie setki anten satelitarnych... XXI wiek jest prawdziwym wiekiem mass communication)
dziekuje ci za fioletowy sweter, ktory dla mnie zrobilas na drutach, za skradzione z pola guavy i mango i za twoj usmiech... za spokoj, za radosc, za to jak zagladsz przez okno kiedy ucze nowych krokow, za pyszne parathy, ktore robisz dla mnie, zebym przytyla. dziekuje ci za to, ze kazdy wyjazd do Mandi jest dla mnie wyjazdem do "mojego miejsca".
Gandhi mowil, ze prawdziwe Indie sa w wioskach... mial racje.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.